wtorek, 20 grudnia 2011

Pierniczki

Na wstępie wyznam, że jestem pełna podziwu dla wszystkich kulinarnych blogowiczów, że znajdują czas na regularne zamieszczanie nowych przepisów. Mi to jakoś nie wychodzi, mimo że naprawdę się staram.
Dzisiaj postanowiłam, że muszę w końcu coś opublikować, bo święta tuż-tuż, a ja nie zamieściłam jeszcze żadnego przepisu na tę okazję. 
Opowiem więc o pierniczkach. Przepis na nie mam od babci. Od kiedy tylko pamiętam robiła je moja mama. Tym razem ja przejęłam pałeczkę :) 
Upiekłam je dużo wcześniej, już w listopadzie, aby odpowiednio zmiękły do świąt. Dekorowałam w zeszłym tygodniu. 


Jak przystało na pierniczki, ich wykonanie jest banalnie proste :)

Zagniatamy ciasto z poniższych składników:
2 szklanki mąki pszennej
3/4 szklanki cukru
2 pełne łyżki miodu
2 jajka
1 płaska łyżeczka sody
1 pełna łyżka masła
przyprawa do piernika (według uznania)

Ciasto wyjdzie dość klejące, dlatego trzeba odstawić je na noc do lodówki. 
W dniu pieczenia wałkujemy porcjami ciasto (podsypując stolnicę mąką) i wycinamy foremkami różne kształty. Pieczemy w piecu nagrzanym do 180 stopni przez około 10 minut. 
Pierniczki po wystygnięciu umieszczamy w zamykanym pojemniku. Gdy trochę zmiękną, dekorujemy lukrem i dodatkami (jakie tylko wpadną nam do głowy). 

Lukier: parzę jajko i oddzielam białko, które porządnie mieszam z cukrem pudrem (cukru sypię "na oko". Chodzi o to, by lukier był odpowiednio gęsty, nie spływał z ciastek).
Moim narzędziem do dekoracji lukrem był pergamin złożony w rożek.


Pierniczkowa kraina :)